Tęsknoty Sadurskiego za nietykalnością autorytetów
Wojciech Sadurski zarzucił mi "przekroczenie granic publicznego sporu" ("Rzeczpospolita" 20.06.2007), gdyż zarzuciłem Bronisławowi Geremkowi i Aleksandrowi Kwaśniewskiemu działanie wbrew polskiej racji stanu. A chodziło o ich wypowiedzi dotyczące negocjacji w sprawie pierwiastkowego systemu liczenia głosów, w których atakowali polski rząd i wypowiadali argumenty będące na rękę tym, którzy z Polską negocjują.
Sadurski uważa, że de facto zarzuciłem obu politykom zdradę. Autor zastosował znany chwyt publicystyczny: wyostrzył moją tezę po to, by łatwiej było ją zaatakować. Wyjaśniam więc od razu, że ani nie zarzuciłem im zdrady, ani też - jak podejrzewa Sadurski - w tle mojego tekstu ani z tyłu mojej głowy nie czaiło się to straszne słowo. Od zarzucenia komuś "działania wbrew polskiej racji stanu" do "zdrady" droga jednak daleka.
W tekście Sadurskiego poruszyła mnie jedna rzecz. Mam wrażenie, że autor bardzo tęskni za słodką atmosferą lat 90. Wtedy dominował jeden dość zgodny głos, jeden pogląd. Jedno środowisko zdominowało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta