Towarzysze z bezpieczeństwa
Ci ubowcy byli niewątpliwą awangardą. Bezpieczniacy. Tak lubili na siebie mówić. Towarzysze z pierwszej linii. Tak nazywali ich poeci, piewcy trudu budowy państwa robotników i chłopów.
Z nimi nie było żartów. Zresztą żartowali też nieprzyjemnie. Taki jeden z powiatowego urzędu bezpieczeństwa upił się w knajpie U Dziadka i bawiąc się swoją spluwą, mówił do tego, co mu stawiał wódkę:
– Myślisz, że nie wiemy? Reakcyjny gad z ciebie.
– Jak to? – przestraszył się tamten.
– A twój starszy brat gdzie był? W AK, nie? Tatuś w PSL rozrabiał, nie? My wszystko wiemy! – roześmiał się i poklepał fundatora po plecach.
Ci dwaj, którzy pojawili się któregoś dnia w fabryce i zajęli pokój z żółtymi firankami na parterze, od razu zostali rozpoznani właściwie. Ubowcy. Stanowili...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta