Na horyzoncie widać schody
W 2009 roku nie da się już sfastrygować budżetu bez poważnej reformy finansowania ubezpieczeń społecznych, służby zdrowia, szkolnictwa i paru innych dziedzin życia
Zaczęła się debata budżetowa i modne stało się powiedzonko Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego: Panowie, skończyły się żarty, a zaczęły schody. Nie jest to jednak metafora w pełni trafna. Problemy dzisiejsze to najwyżej kilka stopni prowadzących na niewysoki podest. Do prawdziwych schodów jeszcze daleko i rządząca koalicja PO i PSL dojdzie do nich (nie wiadomo czy razem) za rok.
Często zapominamy, że budżet to bardzo ekstrawaganckie zwierzę. To hybryda przypominająca skrzyżowanie niedźwiedzia ze słowikiem, którego dziadkiem był aligator rzeczny. Po stronie dochodowej budżet jest niepoprawnie skonstruowaną prognozą. Po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta