Polscy hotelarze wybierają samodzielność
Do franczyzy w hotelarstwie w naszym kraju podchodzą nieufnie zarówno właściciele budynków, jak i duże sieci. Największymi entuzjastami tej metody rozwijania sieci placówek są banki kredytujące inwestycje
Główną barierą dla rozwoju franczyzy jest to, że za znaną międzynarodową markę trzeba słono płacić. Czy warto? Największe i całkiem uzasadnione wątpliwości mogą mieć hotelarze z mniejszych miast czy miejscowości turystycznych, których głównymi gośćmi są Polacy. Marka Marriott czy Sheraton, która jest synonimem wysokiego poziomu usług, ale i wysokiej ceny, jest bowiem wabikiem przede wszystkim na obcokrajowców. Dlatego najczęściej na franczyzę decydują się hotele o wyższym standardzie, nastawione na obsługę zagranicznych biznesmenów.
– Chcieliśmy być rozpoznawalni dla klientów, którzy podróżują po całym świecie – przyznaje Lidia Dmowska, PR manager w hotelu Courtyard by Marriott, który mieści się przy warszawskim Okęciu. Właścicielem i zarządcą obiektu jest Port-Hotel, spółka córka Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze.
– Nie jest łatwo sprostać wymogom sieci. Często przyjeżdżają do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta