Jak daleko nam do państwa prawa?
Rozważania - Lech Gardocki - pierwszy prezes Sądu Najwyższego
Dziennikarz i dziennikarka oskarżeni przez stację telewizyjną o zniesławienie nie stawili się, wbrew obowiązkowi, na rozprawę sądową. Dziennikarz usprawiedliwiał się, że w tym czasie ma wesele znajomej, dziennikarka nie zadała sobie trudu tłumaczenia się sądowi. Gdyby wypowiedź dziennikarza przełożyć na język potoczny, nie nadawałaby się do opublikowania jako nieparlamentarna. Sąd, zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, zarządził ich zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie. I wtedy się zaczęło. W takich sytuacjach dziennikarze są niezawodni. Wytaczają najcięższe armaty: „zagrożenie wolności słowa”, „trzecia władza też potrafi być brutalna”, „kto sądzi w polskich sądach?”, „kuriozalna decyzja sądu”, „sądy mniej gorliwie ścigają mafiosów niż dziennikarzy”. Przypomnieli, że zatrzymanie nastąpi zapewne 13 grudnia. I od razu komentarz, że to znamienne. Jednym słowem sędzia działał w duchu stanu wojennego. Dziennikarze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta