Liverpool kocha horrory
Z dwunastu drużyn, które dzisiaj zagrają, awansu do kolejnej fazy pewna jest tylko Chelsea Londyn. Nie liczy się jedynie Valencia, a reszta ciągle ma nadzieje na wyjście z grupy
Gdyby pięć minut po ostatnim gwizdku przegranego meczu z Marsylią na Anfield ktoś powiedział mi, że w ostatnim meczu ciągle będziemy walczyć o awans, ze złości odgryzłbym mu rękę. Nie wierzyłem w to, ale teraz jesteśmy jednak inną drużyną, pewną swoich umiejętności – powiedział kapitan Liverpoolu Steven Gerrard przed wylotem do Francji.
Liverpool po fatalnym początku rozgrywek, kiedy po trzech meczach miał tylko jeden punkt wywalczony w Porto, a przegrał i z Beskitasem, i z Olympique, podniósł się z kolan. Po dwóch zwycięstwach w spotkaniach rewanżowych, dziś w Marsylii może znów dokonać pozornie niemożliwego.Piłkarze z Anfield kochają takie sytuacje. W 2005 roku przegrywali w finale z Milanem 0:3 do przerwy. Wygrali po karnych. Wcześniej, by awansować do 1/8 finału, musieli strzelić trzy gole Olympiakosowi Pireus. Do przerwy przegrywali 0:1, wygrali 3:1, a ostatnią bramkę Gerrard strzelił w 86. minucie.
Nie wiadomo, kto przyjezdnych z Liverpoolu boi się bardziej – piłkarze Marsylii przeciwników z boiska, czy policja kibiców. Brytyjskie władze ostrzegają, że nie są...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta