Kopanie Patrycji Koteckiej
Rytualne poniżanie Patrycji Koteckiej stało się ostatnio popularną rozrywką. Zgodnie z logiką podwórkowej solidarności: kto nie splunie na ofiarę, jest podejrzany – pisze dziennikarz „Rzeczpospolitej”
Wydarzenia wokół Patrycji Koteckiej, wiceszefowej Agencji Informacji TVP, rozwijają się ostatnio z logiką podwórkowego rytuału poniżenia – ktoś oskarżył, ktoś rzucił kamieniem, a reszta, niczym gromada znudzonych wyrostków, przyłączyła się do glanowania ofiary, bo coś trzeba robić w leniwe popołudnia.
Na liście oskarżeń wobec Koteckiej oprócz zarzutów brzmiących poważnie są także kompletnie idiotyczne
Teraz, zgodnie z logiką podwórkowej solidarności, kto nie splunie na ofiarę, jest podejrzany. Rozpoczęło się więc kopanie Koteckiej, podczas którego nikt już nie patrzy, za co bije. I nikt nie zwraca uwagi, że na liście oskarżeń oprócz zarzutów brzmiących poważnie są także kompletnie idiotyczne.
Lista oskarżeń poważnych zaczyna się tak: podobno Patrycja Kotecka preparowała materiały na politycznych przeciwników, łamała reporterom w telewizji publicznej kręgosłupy moralne, przekupywała ich, a gdy protestowali, zwalniała za niepokorność. Zarzuty są grube, i jeśli któryś się potwierdzi, to z wielkim zainteresowaniem będę śledził wszelkie procesy w „aferze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta