Nie paraliżuje mnie kontrakt za dwa miliardy dolarów
O niejasnych transakcjach miejskich spółek, przyszłości Pałacu Kultury oraz wprowadzaniu firm na giełdę mówi „Rz” wiceprezydent Jarosław Kochaniak
Rz: Pracował pan dotychczas w bankach. Na przejściu do samorządu stracił pan finansowo?
Jarosław Kochaniak: Tak. Nie tylko ja. Może różnice płac się zmniejszą, gdy parlament zmieni przepisy, by samorząd mógł przyciągać specjalistów.Ale nie dla wszystkich kwestie finansowe są najistotniejsze. Liczą się konkretne wyzwania. Jestem z Warszawy. Po latach pracy w instytucjach finansowych prezydent przekonała mnie, że przydam się miastu.
Co z poprzedniej pracy pomaga panu teraz w urzędzie?
Doświadczenie we współpracy z inwestorami, finansistami, audytorami i prawnikami. Znam ich sposób myślenia i łatwiej mi poruszać się w tym środowisku. Potrafię po przeczytaniu umowy stwierdzić, czy jest korzystna czy nie. W Londynie brałem udział w transakcjach wartości 2 mld dolarów, więc nie paraliżuje mnie kwota negocjowanego kontraktu. I nie toleruję stwierdzenia: „nie da się”.
Dotychczas jakoś „nie dawało się” sprywatyzować spółek miejskich...
A to konieczność. Miasto jest właścicielem lub współwłaścicielem wielu, których nie powinno utrzymywać. Najpierw chcemy wyzbyć się mniejszościowych udziałów.
Na przykład w zakładach mięsnych Ostrołęka miasto ma 0,01 proc. Czy to nie śmieszne?
Owszem. Możemy je oddać np. za trzy złote. Ale czy nie będziemy wtedy posądzeni o niegospodarność? Po cenie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta