Apolityczna energetyka a rosyjskie sąsiedztwo
Waldemar Pawlak chciałby, aby o polskim bezpieczeństwie energetycznym decydował rachunek ekonomiczny, a nie przesłanki polityczne. To piękne przesłanie, w którym wicepremier nie bierze jednak pod uwagę faktu, że właściwie cała europejska energetyka jest zaplątana w politykę. Przede wszystkim pro- lub antyrosyjską.
Bruksela chce się kierować rachunkiem ekonomicznym, wspierając prace nad niektórymi koncepcjami tras dostaw surowców. Gazociągi Amber czy Nabucco, to projekty mające błogosławieństwo UE, które mogłyby otworzyć surowcom z krajów Azji drogę do Europy. Jednak zbyt długie liczenie opłacalności tych szlaków, bez politycznego wsparcia, blokuje ich powstanie. I otwiera drogę przed ekspansywnym Gazpromem, który w swoich projektach kieruje się polityką, a mniej rachunkiem ekonomicznym. I na razie wygrywa.
Sama apolityczność nie może być podstawą naszego bezpieczeństwa energetycznego. Tymczasem, miast strategii, mamy kolejne słowa. To trochę za mało na starcie z kapryśną Rosją, której gazociągi na razie mają omijać nasz kraj szerokim łukiem.