Przyjmijmy euro, ale z rozwagą
W epoce zglobalizowanej gospodarki wspólny pieniądz ma w Europie coraz silniejsze uzasadnienie ekonomiczne – pisze ekonomista z Uniwersytetu Gdańskiego
Profesor Jacek Karwowski w artykule „Uwagi na marginesie wprowadzenia euro” („Rz” z 4 stycznia 2008 r.) zaprezentował ciekawe spojrzenie na kwestię korzyści i kosztów przyjęcia wspólnej waluty. Ogólna konkluzja wyłaniająca się po lekturze tekstu jest jednoznaczna. Autor przedstawia wejście do UGW jako przedsięwzięcie przynoszące wątpliwe korzyści, wskazując jednocześnie na zupełnie realne i nieuchronne koszty. Mimo że eurosceptyczne obawy prof. Karwowskiego nie są pozbawione podstaw, wydaje mi się, że warto wyjść im naprzeciw, formułując kilka uwag i kontrargumentów.
1. NBP do tej pory prowadził właściwą politykę pieniężną, wypracowując sobie wysoką pozycję i reputację na rynku. Profesor Karwowski zadaje pytanie: po co rezygnować z czegoś, co generalnie wychodzi nam dobrze? Według mnie sam fakt oddania kompetencji NBP w ręce EBC nie powinien jednak wzbudzać naszych obaw. Jakość polityki pieniężnej nie ulegnie pogorszeniu, władze monetarne we Frankfurcie cieszą się bowiem najwyższą wiarygodnością na świecie.
2. Argument, że o wzroście dochodu narodowego decydują w większym stopniu inne czynniki niż posługiwanie się własną lub obcą walutą, jest słuszny. Czynnikami o pierwszorzędnej wadze dla perspektyw rozwoju istotnie są m.in. niskie podatki, swoboda działalności gospodarczej, dobrze rozwinięta infrastruktura. Gdy jednak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta