Wielki biznes też potrzebuje silnego państwa
Mówienie, że przedsiębiorcy są zainteresowani tym, aby państwo było słabe, świadczy o niezrozumieniu realiów gospodarki. Zgodnie z tą logiką biznesmen to złodziej, którego jeszcze nie zdążyły dopaść władze – pisze współpracownik Ryszarda Krauzego
Zmiana rządu nie zakończyła dyskusji o możliwości zastąpienia obecnego ustroju nowym ładem – wprowadzeniem porządków IV RP. Co jakiś czas, także z łamów „Rzeczpospolitej”, dowiadujemy się o różnych grupach społecznych i zawodowych, które są temu pomysłowi kategorycznie przeciwne. Do tęczowej koalicji sprzeciwiającej się ustanowieniu silnego państwa zaliczeni zostali nawet przedsiębiorcy – szefowie niektórych wielkich koncernów i mediów. Czy mniemanie, że ludzie wielkiego biznesu mają interes w krzewieniu niejasnych układów i utrzymaniu słabego państwa, jest uzasadnione?
Księgowa dla każdego
Słabe państwo to państwo nieprzewidywalne, w którym reguły gry ustanawiane dla biznesu zależą od widzimisię kolejnych ekip rządowych. Od 1993 roku w Polsce coraz dłużej rejestruje się nowe firmy i coraz trudniej prowadzi te, które już zostały założone. Nasi przedsiębiorcy należą do światowej czołówki pod względem spędzania czasu nie na prowadzeniu biznesu, ale wypełnianiu setek stron formularzy dla państwowej administracji.
W naszym kraju nawet samozatrudnieni angażują księgowe i doradców podatkowych, gdyż nie są w stanie się zorientować w aktualnie obowiązujących przepisach, a co dopiero śledzić stale zachodzące w nich zmiany. Ten fatalny stan rzeczy potwierdzają międzynarodowe instytucje finansowe. Zgodnie z raportem Banku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta