Lepsza dobra sekretarka niż kiepski magister
Wymaganie wyższych studiów od urzędników sądowych sprawiło, że w dużych sądach zaczyna brakować rąk do pracy
Chodzi o placówki w dużych ośrodkach miejskich, gdzie zapotrzebowanie na kadrę pomocniczą jest największe. Brakuje jednak chętnych, a gdy już są i spełniają formalne wymagania – m.in. wyższe wykształcenie – okazuje się, że część z nich nie ma predyspozycji do tej pracy.
Sądowa piechota
– Na pięciu przydzielonych mi pracowników dwóch musiałam odesłać prezesowi, gdyż nie dawali sobie rady – powiedziała „Rz” sędzia Małgorzata Kuracka, przewodnicząca Wydziału Cywilnego warszawskiego Sądu Okręgowego. – Miałam w tym czasie stażystę po maturze, bardzo sprawnego, aktywnego, ale nie mogłam go zatrudnić, gdyż przyjmowany urzędnik musi mieć ukończone studia.
O urzędnikach sądowych rzadko się mówi także przy podwyżkach, tymczasem to ich jest najwięcej i to oni wykonują...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta