Angielski horror
Dwa razy Arsenal był blisko awansu, ale ostatecznie 4:2 zwyciężył Liverpool – z lekką pomocą sędziego. Teraz zagra z Chelsea, która pokonała Fenerbahce 2:0
Na 12 ostatnich minut meczu na Anfield Road warto było czekać cały sezon. Było w nich wszystko: trzy gole, kontrowersyjny rzut karny, nieszczęście Liverpoolu zamienione kilkadziesiąt sekund później w dramat Arsenalu. I wszystko to w meczu, który bardzo długo zdawał się zmierzać w stronę dogrywki.
Do 69. minuty było 1:1, tak jak tydzień temu w Londynie. Znów to piłkarze Wengera zdobyli szybko prowadzenie (po strzale Abou Diaby’ego piłka odbiła się od kolana Pepe Reiny i wpadła do siatki), a Liverpool wyrównał po jednym z pierwszych odważniejszych ataków: Steven Gerrard dośrodkował z rzutu rożnego, a Sami Hyypia uciekł Philippe’owi Senderosowi i głową zdobył wyrównującą bramkę. Piłka odbiła się jeszcze od słupka, a wcześniej przeleciała nad głową stojącego na linii bramkowej Cesca Fabregasa.
Hiszpan, przywódca drużyny, wczoraj nie był sobą. Wyraźnie brakowało mu sił i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta