Listy do "Rzeczpospolitej": Bojkot igrzysk olimpijskich w Pekinie
Z niedowierzaniem i oburzeniem przeczytałem komentarz Roberta Korzeniowskiego dotyczący paryskich protestów przeciwko chińskiemu ludobójstwu w Tybecie i organizowaniu olimpiady w Pekinie (“Opinie dla “Rz””, “Rz” 83, 8.04.2008 r.).
Korzeniowski mówi o niezrozumiałej agresji protestujących, że głównym zadaniem sportowców powinno być zdobywanie medali... i, w domyśle, nic więcej nie powinno ich obchodzić. Składa też deklarację, że sam wystartowałby w Pekinie.
Przesłanie sformułowane przez Korzeniowskiego jest proste – tak naprawdę liczą się tylko medale... i idąca za nimi kasa! Wszystko inne niewarte jest naszej uwagi. Ci zaś – dodajmy nieliczni – którzy mają odwagę wystąpić w obronie mordowanych Tybetańczyków i przeciwstawić się w istocie ludobójczemu reżimowi w Pekinie, nazywani są przez Korzeniowskiego “agresorami”! Pogratulować Chinom tak zdeklarowanego sojusznika.
Andrzej Bereda, Warszawa