Dobry car Tusk i źli bojarzy
Spece z PO odpowiedzialni za polityczny marketing uznali, że zwalnianie części ministrów może się okazać zbawienne dla premiera w momencie, gdy popularność rządu się załamuje – pisze politolog z Uniwersytetu Śląskiego
Gdy w ubiegłym tygodniu „Dziennik” doniósł, że na sierpień szykowana jest podobno „rzeź”w rządzie i przygotowywane dymisje co najmniej pięciu ministrów, Donald Tusk i jego najbliżsi współpracownicy wydawali się lekko skonfundowani. Ale już w tym tygodniu obaj wicepremierzy (Waldemar Pawlak i Grzegorz Schetyna) potwierdzili te doniesienia i uznali je za objaw normalności oraz dowód na sprawne działanie gabinetu. Bo też mają rację – tego typu dymisje nie tylko są przejawem zwyczajnej weryfikacji poszczególnych ministrów, ale także mogą zapewnić szefowi rządu niesłabnące poparcie. Z punktu widzenia interesów premiera ten drugi efekt wydaje się bardzo pożądany.
Zbawienne dla premiera
Początkowo reakcja PO była nerwowa, ponieważ obawiała się ona, że doniesienia o tym, iż część kierowników resortów się nie sprawdza, mogą spowodować spadek popularności całego gabinetu i obnażyć niekompetencję jego członków. Jeśli w pięć miesięcy po sformowaniu nowego rządu aż pięciu ministrów okazuje się nieudacznikami i osobami, które zawiodły zaufanie premiera, to może to fatalnie świadczyć nie tylko o nich, ale także o samym szefie gabinetu, który dobrał sobie tak łajzowatych współpracowników.
Poza tym tego typu informacja może mimowolnie uruchomić całą lawinę spekulacji także o innych ewentualnych dymisjach i otworzyć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta