Grenlandia od świtu do świtu
Początek lata, a my, opatuleni w grube kombinezony, podziwiamy góry lodowe na Morzu Grenlandzkim
Na niewielkim cyplu na południe od kręgu polarnego,nad fiordem Sermilik, urządziliśmy sobie piknik. Eskimoski przewodnik Dines Mikaelsen częstuje nas gotowanym mięsem niedźwiedzia polarnego , suszonym wieloryba i solidnymi porcjami skóry narwala. – Tego niedźwiedzia upolował mój ojciec na północy Grenlandii, to prawdziwy przysmak – zachwala.
Najbardziej smakuje nam jednak świeżo wędzony halibut, zajadam się też skórą narwala, która maczana w sojowym sosie przypomina smakiem sushi z bardzo tłustej ryby.
Lodowe góry i telefony komórkowe
Siedzimy w starej osadzie eskimoskiej, Dines nazywa to miejsce Ajangi Dpa. Dwa wieki temu mieszkała tu rodzina Inuitów (Eskimosów), ale po ich domu została tylko niewielka niecka służąca nam teraz za miejsce pikniku. O dalekiej przeszłości przypomina kamienny grobowiec na drugim końcu cypla. Nikt nie zakłóca spokoju tego miejsca, na horyzoncie nie widać nawet ptaków. W ostrym lipcowym słońcu lśnią majestatyczne szczyty lodowych gór, czasem tylko po morzu przetacza się głuchy grzmot. To pęka góra, a wtedy fale mocniej uderzają o brzeg naszego cypla.
Długi na 100 km fiord Sermilik oddziela wyspę Ammassalik od stałego lądu Grenlandii Wschodniej. Ta część kraju, choć oddalona zaledwie o dwie godziny lotu od Rejkiawiku, pozostaje dziewiczym terenem omijanym przez masową...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta