Cała władza w ręce lokalnych sitw
Decentralizacja silne państwo zamienia w jeszcze silniejsze, słabe zaś w jeszcze słabsze. W polskim przypadku efektem będzie konfederacja sitw i układów – pisze publicysta
Decentralizowanie słabego i zepsutego państwa przypomina budowanie kapitalizmu w Afryce. Liberalizowanie gospodarki i tworzenie wolnej konkurencji pozornie daje wszystkim równe szanse. W rzeczywistości jednak prowadzi do tego, że wąska grupa wpływowych watażków i plemiennych przywódców w krótkim czasie – dzięki przewadze politycznej i brutalnej sile – skupia w swych rękach większość zasobów, przez co – zgodnie z kapitalistycznymi ideałami, w akompaniamencie deklaracji o zbawiennej roli wolnego rynku i jego demokratycznych efektach – staje się bogaczami, zniewalając wszystkich innych.
Fałszywą decentralizację można też porównać do budowania liberalnej demokracji w państwie, w którym właśnie upadł totalitaryzm. Uznanie równych praw politycznych dla wszystkich sił i partii, równy polityczny start – bez rozbicia sieci powiązań dawnego aparatu partyjnego czy też służb specjalnych – bardzo szybko wykrzywi liberalną demokrację w oligarchiczny twór – pełen jednak zaklęć o wolności, równości i prawach człowieka.
Magiczne słowo
Decentralizację ogólnie można uznać za słuszną. Zakłada bowiem, że władza powinna należeć do podmiotów, które najlepiej sobie radzą z rozwiązywaniem konkretnych problemów. W takim rozumieniu bliska jest zasadzie pomocniczości. Przemawia za nią również argument...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta