Jak flisacy zdobyli Wisłę
Niestraszne były im napotykane po drodze „mamki”, „stryjkowie”, a nawet „świnie”. Rozpoczęty niemal miesiąc temu pod Krakowem III Królewski Flis na Wiśle właśnie dobiega końca. Dziś ośmioosobowa załoga galara – tradycyjnej rzecznej łodzi – dotrze do portu w Gdańsku
Uwaga! Świnia! – krzyknął ktoś z pokładu. – Za późno, mamy ją – usłyszał od sternika. Co teraz? Jak łódź trafi na mieliznę – z racji swojej złośliwości potocznie zwaną świnią – nie ma wyjścia. Trzeba znaleźć ochotnika, który wejdzie do wody i ją wypchnie.
W ciągu ostatnich 23 dni czynność tę uczestnicy Królewskiego Flisu opanowali do perfekcji. Nie mieli wyboru. Postanowili stawić czoła wyzwaniu i przepłynąć trudno dostępną Wisłę przez całą jej długość. Trasa od punktu „zero“ u ujścia Przemszy do Gdańska liczy 941 km i 300 metrów. Dziś około południa śmiałkowie dobiją do ostatniego portu w Gdańsku.
Jak za dawnych czasów
– Niegdyś Wisła była prężnie działającym szlakiem żeglownym – mówi Jarosław Kałuża,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta