Niemcy pierwszym finalistą
Niemcy – Turcja 3:2. Jednym gratulowano awansu, drugim pięknej walki. Niemcy dostali się do finału po turecku: długo nieobecni na boisku, zapewnili sobie zwycięstwo golem w ostatniej minucie. Rywalom pozostanie tylko uznanie kibiców
Było w tym spotkaniu pięć bramek, dwa strzały w poprzeczkę, w ostatnich dziesięciu minutach wynik zmieniał się trzy razy, a jednak gwizdy było słychać równie często jak brawa.
W drugiej połowie między piłkarzami przebiegł obrońca praw człowieka z tybetańską flagą, burza na kilka minut przerwała telewizyjną transmisję, ale i bez tego mecz był wystarczająco dziwny. Trener zwycięzców mówił po spotkaniu jak człowiek niespełniony, trener pokonanych dostał brawa. Niemcy po 12 latach znów zagrają w finale, hasło z trzymanego przez kibiców transparentu: „Celem naszej podróży jest Wiedeń”, stało się faktem, droga do zwycięstwa była jednak zaskakująco kręta.
Nie pierwszy raz w tym turnieju rola faworyta okazała się ciężarem trudnym do uniesienia. Piłkarze Joachima Löwa, zamiast atakować, skradali się pod turecką bramkę. Popełniali błędy, jakie rzadko im się zdarzają, gubili piłkę w zawstydzających sytuacjach. Przegrywali po 21 minutach 0:1, a mogli 0:3. Niemcy mieli przed sobą rywala, który cieszył się z tego, że zebrał na ten mecz 11 piłkarzy i trzech rezerwowych, a grali tak, jakby to ich kontuzje i kartki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta