Mój serwis, czyli niezbędnik Polaka
Przygotowałem mój własny serwis prasowy. Są w nim informacje całkiem nieprawdziwe, za to wysoce prawdopodobne – pisze felietonista
Kiedy idziemy do kabaretu, jesteśmy tam konfrontowani z padającymi ze sceny tekstami absurdalnymi, groteskowymi, a czasami nawet śmiesznymi. Ale wiemy, o co chodzi. To wszystko jest na niby. Dla pucu. Dla zabawy. Artyści, często poważni ludzie, obarczeni rodziną, dla zarobku się wysilają, żeby nas rozbawić, nie zapominając o nauce moralnej. Bawią, ucząc, i uczą, bawiąc, a to jest możliwe dzięki umowności kabaretowego świata.
Rodzina skazała gazetę
A potem włączamy telewizor albo bierzemy do ręki gazetę i mamy to samo. Informacje absurdalne, wiadomości groteskowe, ale jakoś mało śmieszne. Bo to nie na niby, to naprawdę. To już nie kabaret, to nasze życie.
Nie w kabarecie, ale w życiu powziąłem – jak mówi się ostatnio w kołach wykwintnych – wiadomość o stołecznej pani sędzi Dorocie K., która przewodniczyła rozprawie przeciwko redakcji „Gazety Polskiej” pozwanej o ochronę praw osobistych przez osobę podejrzewaną o współpracę z SB na podstawie zasobów archiwalnych IPN. Normalna, wydawałoby się, sprawa, gdyby nie to, że pani sędzia jest małżonką radcy prawnego Marka K., który był negatywnym bohaterem innego artykułu „Gazety Polskiej” – a sędzia K. odrzuciła w czasie procesu wszystkie wnioski obrony i wydała wyrok skazujący. Można powiedzieć, odegrała się za męża. W todze sędziego RP, z łańcuchem z Orłem Białym na piersi i w majestacie prawa.
Bardzo to piękny numer...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta