EPO: zabójczo skuteczny pomocnik
Hormon kryjący się za trzyliterowym skrótem stał się największą zmorą sportu. Agencje antydopingowe zwalczają go każdą bronią, jak się okazało podczas Tour de France – nawet podstępem. Zdarzają im się zwycięskie bitwy, ale wojny raczej nie wygrają
Kto ogląda Tour de France, mógł – zwłaszcza w pierwszym tygodniu, gdy na używaniu syntetycznej erytropoetyny (EPO) złapano aż trzech kolarzy, a czwarty sam się przyznał do winy – zobaczyć na transparentach kibiców kilka propozycji rozszyfrowania skrótu, który jest niechcianym symbolem wyścigu. Propozycja najpopularniejsza i obracająca sprawę w żart mówiła, że EPO to „Eau, Pastis, Olives”, czyli woda, anyżówka i oliwki.
Erytropoetyna, hormon regulujący produkcję czerwonych krwinek, jest dziś dla wyczynowego sportu tym, czym do połowy lat 90. były sterydy anaboliczne. EPO pomaga głównie sportowcom, dla których najważniejsza jest wytrzymałość – kolarzom, biegaczom lekkoatletycznym i narciarskim, wioślarzom itd. – ale przydaje się w zasadzie każdemu, bo pozwala ciężej trenować, opóźnia zmęczenie mięśni.
Lek na anemię
Od sportowca, który używał sterydów, doping często aż buchał: od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta