Szlachetne kłamstwa olimpijskie
Czystość olimpijskich ideałów starożytnej Grecji to świetne lekarstwo na kaca moralnego, jakiego mamy, jadąc na igrzyska do Pekinu. Ale prawda o antycznych olimpiadach jest daleka od naszych optymistycznych wyobrażeń
W powszechnym mniemaniu odbywająca się w Olimpii raz na cztery lata impreza była bowiem podniosłym religijnym świętem, podczas którego rywalizowali ze sobą najsprawniejsi mężczyźni greckiego świata. W rzeczywistości było jednak zupełnie inaczej. Starożytne olimpiady, z których pierwsza, jaką odnotowały znane mam źródła, odbyła się w 776 roku p.n.e., niczym nie różniły się od obecnych. Szlachetne idee brzmiały dobrze w ustach kapłanów, a zawodnicy robili swoje. Na boiskach często rozgrywały się walki na śmierć i życie, a ich uczestnicy czuli się rozgrzeszeni z powodu mniej lub bardziej przypadkowego zabójstwa rywala. W ramach bezpardonowych zmagań, podobnie jak dziś, stosowano doping, oszukiwano i przekupywano przeciwników.
Na dodatek każde zwycięstwo biegacza czy zapaśnika miało wyraźny podtekst polityczny. Tak jak dziś Chiny, Rosja czy Stany Zjednoczone rywalizują między sobą w liczbie zdobytych medali, tak i w starożytności poszczególne greckie miasta-państwa prześcigały się w liczbie zebranych nagród.
Olimpijski pokój, czyli całkowite zawieszenie broni, ogłaszano zazwyczaj kilka tygodni przed zawodami. Obyczaj ten wprowadzono po to, by zawodnicy z setek helleńskich miast i kolonii rozrzuconych w rejonie basenu Morza Śródziemnego mogli bez przeszkód dotrzeć w okolice Olimpii. Jednak pokój ten wielokrotnie naruszano. Tukidydes...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta