Wolna jak gdyby nigdy nic
Z Carlą Bruni rozmawia Jesus Rodriguez
Madame Sarkozy
Zaciszny zakątek ekskluzywnej 16. Dzielnicy Paryża, mała uliczka nosząca imię pewnego kardynała, biały mur, drzwi w kolorze indygo. Dwóch krótko ostrzyżonych funkcjonariuszy prezydenckiej ochrony w dżinsach i z bronią przy boku wyskakuje z furgonetki w momencie pojawienia się obcej osoby. Pilnują najbardziej strzeżonej tajemnicy republiki: schronienia prezydenckiej pary. Mały biały pałacyk, który równie dobrze mógłby stać w Normandii czy Prowansji. Do domu wchodzi się przez kuchnię, która stanowi jego serce. Panuje tu absolutna cisza. Na stole prywatna poczta prezydenta, harmonijka oraz pudełko na cygara ozdobione czarno-czerwonym wizerunkiem Che Guevary – prezent od Fidela.
Dom Carli Bruni, z dala od Pałacu Elizejskiego, nie ma w sobie nic z wystawności rezydencji przy Faubourg St. Honore. Jest dyskretny, skromny, przytulny i wygodny. Bez cennych antycznych mebli i dzieł sztuki, których nie wolno dotknąć. Nielakierowana drewniana podłoga, na wpół wypalone polana w kominku, pies pani domu drzemie na pokrytej aksamitem w kolorze ochry sofie. Dom milionerki, która nie potrzebuje się obnosić z bogactwem.
Pokój, w którym rozmawiamy, jest pełen płyt. Clash, Rolling Stones, Lou Reed, Bob Dylan, Gainsbourg, Brassens, Cat Power, Portishead. I pełen książek. Borges, Proust, Maupassant, Balzak, Ibsen, Joyce, Verlaine. Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta