„Sto lat” po raz setny Bronisława Drążyk
Ze stuletnią mieszkanką Mokotowa, Bronisławą Drążyk z okazji jej urodzin rozmawia Piotr Szymaniak.
Co trzeba zrobić, aby dożyć takiego wieku?
Bronisława Drążyk: Nie mam żadnej recepty. Trzeba dzielić się z innymi miłością, przyjaźnią i serdecznością. Od czasu do czasu powinno się też pójść do kościółka i poprosić o zdrowie. Przez całe życie ciężko pracowałam.
A jak z jadłospisem?
Nie stosowałam żadnych diet i teraz też nie mam zamiaru. Chociaż jestem po pięciu operacjach, to jak mam ochotę na kotleta, to jem. A od czasu do czasu także i kieliszek czegoś mocniejszego nie zaszkodzi. Przecież po drugiej stronie napić się nie dadzą. Staram się korzystać z życia, póki jeszcze mogę.
Jak się żyje 100-latkowi w stolicy?
Mieszkam sama, ale często odwiedza mnie rodzina. Mam dwoje dzieci: córkę i syna, dwie wnuczki, trzy prawnuczki i dwóch praprawnuków. Poruszam się tylko na wózku i najbardziej lubię spacery po Łazienkach, do których na szczęście nie mam daleko.
Czego pani życzyć? Następnych 100 lat?
Tak dużo to już chyba nie. Ale zdrowia nigdy nie jest za wiele.