Mogę śpiewać sześć godzin
W naszym cyklu wywiadów baryton Artur Ruciński, solista Opery Narodowej z nominacją do Paszportu „Polityki”, mówi o tym, co ważnego w jego artystycznym życiu wydarzyło się w minionych miesiącach.
Można odnieść wrażenie, że żadna ważna premiera nie mogła się w tym roku obejść bez pana.
Artur Ruciński: To przesada, ale mam szczęście: zapraszają mnie różne teatry. A ja każdym występem staram się potwierdzić, że trzymam poziom.
Która rola była szczególnie ważna?
Największy sukces odniosłem chyba jako Walenty w „Fauście” w Operze Narodowej w reżyserii Roberta Wilsona. Najpoważniejszym wyzwaniem był zaś ksiądz Grandier w „Diabłach z Loudun” przygotowanych przez Laco Adamika na otwarcie gmachu Opery Krakowskiej. Było to moje pierwsze spotkanie z muzyką Krzysztofa Pendereckiego. Długo się zastana- wiałem, czy przyjąć tę rolę, ale gdy zagłębiłem się w libretto, przekonałem się, że to fascynujące zadanie aktorskie. Ksiądz Grandier jest postacią złożoną, niejednoznaczną i bardzo dramatyczną.
Jak pracuje pan nad rolą? Na pierwszą próbę przychodzi pan z własną wizją swego bohatera?
Najpierw czytam starannie libretto i staram się dotrzeć do rozmaitych źródeł. Żyjemy we wspaniałej epoce Internetu. Dzięki temu można znaleźć wiele informacji o dawniejszych inscenizacjach, posłuchać nagrań wspaniałych artystów sprzed lat. Kiedy już wiem, o czym mam śpiewać, skupiam się na muzyce.
Każda sztuka, a więc także opera, musi się zmieniać, zwłaszcza jeśli pragnie dotrzeć do młodego pokolenia. Ja też nie chcę być artystą ze
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta