Kiszczak odgrzewa kotleta
Muszę zmartwić „człowieka honoru” i jego podwładnych, byłych esbeków. Wbrew ich wysiłkom będziemy poznawać nazwiska kolejnych agentów bezpieki, także tych najcenniejszych. Nawet jeśli nie byli rejestrowani – pisze historyk z IPN
Opublikowane w poniedziałek przez „Gazetę Wyborczą” oświadczenie byłego ministra spraw wewnętrznych (szumnie reklamowane „Kiszczak ujawnia metody SB”) jakoby Czesław Kiszczak polecił swym podwładnym „zapisywać informacje z podsłuchów jako doniesienia od agentów” jest zwykłym odgrzewaniem kotleta. Jest to kolejna próba przekonania nas, że akta byłej Służby Bezpieczeństwa, przynajmniej w odniesieniu do agentury, są niewiarygodne.
To zajmie więcej czasu
Rzeczywiście są to materiały szczególne (charakteru policyjnego), do których trzeba podchodzić ostrożnie i – w miarę możliwości – starać się zweryfikować zawarte w nich informacje. Tym niemniej zaproponowany przez Kiszczaka sposób jest kuriozalny – informacje o czyjejś współpracy mieliby w praktyce weryfikować sami esbecy! A jak wykazuje praktyka, ci w zdecydowanej większości bronią swych agentów.
Teraz ich przełożony wręcz otworzył nad nimi parasol ochronny....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta