Odurzeni peyotlem i jazzem
23 lata temu Tomasz Stańko zilustrował muzyką ponarkotyczne wizje Witkacego. W Fabryce Trzciny pochylił się nad nimi jeszcze raz, by wraz z prowadzonymi przez Andrzeja Smolika młodymi muzykami nadać kompozycjom nowy blask. Wyszło bardzo dobrze
Organizuje festiwal jazzowych sław w Bielsku-Białej, gra z kwintetem, kwartetem, solo dla Wisławy Szymborskiej i jej czytelników, w duecie z Wojciechem Waglewskim, a w ostatnią niedzielę w Fabryce Trzciny z zespołem Andrzeja Smolika.
Tomasz Stańko – mieszkaniec Powiśla, Podkowy Leśnej i Nowego Jorku – wrócił do swego projektu z początku lat 80. „Peyotl – Witkacy” i znowu elektryzuje publiczność. Co mu dodaje skrzydeł? Oryginalne pomysły Smolika i jego młody zespół grający z rockowym nerwem. Ale także niesłabnące zainteresowanie publiczności.
Stańko potrzebuje nowych bodźców i inspiracji. Dlatego kupił mieszkanie w Nowym Jorku. Tam jest bliżej sztuki, która go inspiruje: obrazów van Gogha, wystaw galerii MoMA i Central Parku. Inspiracje są mu potrzebne, bo przygotowuje się do nagrania swej kolejnej płyty dla wytwórni ECM Records. Tym razem z międzynarodowym kwintetem. Może przełomowej? Myślę, że znajdą się na niej echa koncertów ze Smolikiem, bo Stańko jak mało kto potrafi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta