Kobiety na skraju załamania
Dobiegła tam, gdzie przed nią były tylko najsłynniejsze gwiazdy narciarstwa. A teraz pozna największego wroga: żądanie sukcesów zawsze i wszędzie
Właściwie to Justyna tego przeciwnika już zna. Walczy z nim przy każdej okazji, nawet trzymając w rękach Kryształową Kulę. – Tyle razy mówiłam, że w Vancouver na igrzyskach będą płaskie trasy i ja na nich nie będę mocna. Ale niektórzy są głusi – mówiła za metą w Falun.
Jeszcze nie zdążyła się ustawić do zdjęcia ze wszystkimi trofeami zebranymi w Szwecji, a już broniła się przed tym, co ją czeka w przyszłym sezonie. – Zajmę gorsze miejsce w pierwszych zawodach, a wy od razu będziecie pytać, dlaczego nie wygrałam, co się dzieje z Justyną Kowalczyk – tłumaczyła.
Polski sport doczekał się gwiazdy, której nie sposób nie lubić. Oczytanej, znającej języki, dowcipnej dziewczyny, z którą można porozmawiać o Gombrowiczu, polityce, kroku łyżwowym i zakupach. Ale o przyszłe sukcesy lepiej nie pytać, niejeden już się sparzył.
A teraz ryzyko będzie jeszcze większe, bo Polka wie, że presja, którą czuła dotychczas, to żart w porównaniu z tym, co się będzie działo wkrótce. Właśnie włożyła sobie na plecy ciężar, który dla wielu biegaczek okazał się nie do uniesienia. I to akurat przed sezonem olimpijskim.
Głowa goni serce
Ostatnie lata kariery były dla niej czasem przyspieszonego dojrzewania. Przebiegła daleką drogę od tej Justyny, która na igrzyskach w Turynie przeszarżowała na 10 km i zemdlała na trasie, a przerażony...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta