Królowa przeciętnych serc
Zachwyceni sukcesem Susan Boyle, możemy uwierzyć telewizji, że równanie do dołu wszystkich nas wzbogaca. Przegrywamy w ten sposób ze światem, dla którego pojęcie „ideału” pozostaje celem wymagającym pracy i poświęceń
Susan Boyle ma 48 lat, jest gruba, nosi na głowie coś, co przypomina ptasie gniazdo, a z jej brwi – jak to ujął pewien dziennikarz brytyjski – „można zrobić na drutach sweter”. Mieszka na wsi w Szkocji, nigdy nie była mężatką, „nikt mnie nigdy nie pocałował” – mówi o sobie, a jej najwierniejszym towarzyszem życia jest kot Pebbles.
Susan Boyle jest również światową megagwiazdą, jej los
– wzruszającą współczesną parabolą, ucieleśnieniem mitu o wewnętrznym pięknie, które kryje się pod powłoką zewnętrznej brzydoty, znakiem danym ludziom przez Boga i dowodem miłości Chrystusa do ludzi, nadzieją kobiet i potwierdzeniem trafności feministycznej wersji świata oraz naszą wspólną szansą na przetrwanie kryzysu gospodarczego.
Susan Boyle stała się czymś, co we współczesnej nowomowie ukrywa się pod kryptonimem SIE (Shared International Experience – wspólne globalne doświadczenie) w wersji rzuconej na rynek wiosną 2009 roku. Każdy odnajduje w niej, co chce, a następnie snuje refleksje na temat swoich znalezisk.
Od pogardy do zachwytu
To wszystko dlatego, że Susan Boyle potrafi śpiewać, o czym wie dziś większość ludzi z dostępem do Internetu. Kilkuminutowy fragment programu „Britain’s Got Talent” (odpowiednik „Mam talent”) z jej udziałem obejrzało na portalu YouTube 50 milionów osób. Susan wykonała piosenkę
„I Dreamed a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta