Dorosnąć do własnego mitu
Zbigniew Zapasiewicz uważał, że życie jest zjawiskiem bardzo serio, więc można je traktować z dystansem, natomiast teatr to z założenia instytucja nie serio, więc trzeba ją traktować potwornie poważnie i odpowiedzialnie
Wydaje się, że na aktorstwo był skazany. Pochodził bowiem z artystycznego rodu Kreczmarów. Zanim zdecydował się na studia aktorskie, złożył papiery na Wydział Chemii Politechniki Warszawskiej. Gdyby w chemii osiągnął to co w aktorstwie, mielibyśmy kolejnego w tej dziedzinie po Marii Skłodowskiej-Curie polskiego noblistę. Z marzeń o karierze naukowej po roku jednak zrezygnował i wybrał studia na warszawskiej PWST. Szybko okazało się, że aktorstwo stało się jego prawdziwym powołaniem.
Choć jako aktor doskonale zaistniał w kinie moralnego niepokoju, mocno zaznaczył swą obecność w filmach Kieślowskiego, Żebrowskiego, Zanussiego czy Wajdy, to zawsze podkreślał, że jego żywiołem jest teatr. W tej dziedzinie osiągnął właściwie wszystko, co było do osiągnięcia. No, może nie zagrał jedynie Papkina, o czym zawsze marzył.
– Kiedy w 1959 roku przyszedł do mnie do Teatru Współczesnego, zorientowałem się, że do zawodu aktorskiego podchodzi bardzo serio – wspomina Erwin Axer, reżyser, twórca i wieloletni dyrektor Współczesnego. – Dobrze sprawdzał się w Czechowie, Mrożku, bardzo dobry był w „Ifigenii w Taurydzie”.
– Mimo udanych ról we Współczesnym trudno je określać mianem kreacji – uważa Andrzej Łapicki. Zbyszek nie zapowiadał się wcale na takiego wielkiego aktora, jakim potem został. Zapamiętałem go wtedy jako introwertyka, wręcz odludka. Myślę, że był to ostatni aktor, który...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta