Buraki w wielkim mieście
Na świecie targowiska przyciągają turystów i kucharzy – celebrytów. U nas władze miast uważają, że to wiocha
Kapusta, proszę pani, im więcej razy się ją odgrzewa, tym lepsza. Pani weźmie na bigos – zachęca pan Marian na straganie warzywnym.
– Ee, na bigos to poczekam do jesieni, ale pan da na surówkę, bo widzę, że bielutka.
Na targu w Falenicy największa kolejka jest przy straganie z sałatami. Dębowa, lodowa, strzępiasta, masłowa, kalafiory białe, fioletowe i zielone, cebule, dymki... Do tego wybór ziół, jakiego nie ma w żadnych delikatesach. Bazylia, kolendra, estragon, ogórecznik, mięta, roszponka, włoski koper. Za parę złotych można sobie skomponować naręcze świeżych i pięknych. Brakuje tylko Jorisa van Sona, żeby to namalował.
Prosto od kury zielononóżki
Na falenickim targu najlepiej mieć miejscowego przewodnika, który pokaże, gdzie się co kupuje. Bo targ jest duży i słynny w okolicy, więc frekwencja spora. Bywanie tu, szczególnie w sobotę rano, to zajęcie obowiązkowe dla mieszkańców Wawra, Międzylesia, Radości, Anina. Przyjeżdżają też z Warszawy – z Mokotowa, Ursynowa, chociaż to ponad 15 km.
Ale podobnego miejsca nie ma w promieniu 100 km. Tu kupuje się warzywa nie z hurtowni, ale prosto z działki. Jajka od kury zielononóżki, wachlarz miodów ze Stoczka Łukowskiego, nasiona dla ptaków i do posiania.
Jest aleja kwiatowa i aleja mięsna, gdzie mięso zmielą w trzy sekundy w profesjonalnej maszynie i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta