Rasista, homofob, nacjonalista...
Jaka szkoda, że Michał Kamiński nie złożył hołdu Fidelowi Castro. Jaka szkoda, że nie nazwał nigdy Benedykta XVI zacofanym starcem – ubolewa publicysta „Rzeczpospolitej”
Jeśli byłeś kiedyś związany z lewicą – to normalne. Jeśli była to skrajna lewica – to zrozumiałe. Jeśli miałeś coś wspólnego z prawicą – powinieneś się z tego wytłumaczyć. A flirt ze skrajną prawicą oznacza automatyczną dyskwalifikację i potępienie” – tak wygląda szufladkowanie intelektualistów nad Sekwaną według Jeana Sevillii, francuskiego historyka i publicysty. W znakomitej książce „Le Terrorisme intellectuel” opisuje on m.in., jak łatwo obrzucić ideologicznego przeciwnika niezmywalnym błotem, tak by na zawsze wykluczyć go z debaty publicznej.
Lata płyną, ale metody pozostają takie same. W zależności od okresu historycznego francuska lewica używała stosownego cepa. Klerykał, reakcjonista, zwolennik Frontu Narodowego, rasista, antysemita. Na przełomie lat 40. i 50. wystarczyło skrytykować Związek Radziecki, by uzyskać od Simone de Beauvoir piętno faszysty. W latach 90., jeśli ktoś miał nieprawomyślne poglądy w sprawie imigracji, natychmiast stawał się lepenistą, nawet jeśli nie chciał mieć z Jean-Marie Le Penem nic wspólnego.
Pomysły rodzące się w kawiarniach paryskiej Dzielnicy Łacińskiej szybko dotarły do innych krajów kontynentu. Dzisiaj „rasista” i „antysemita” wciąż są na topie, ale pojawiły się też łatki świeże, modne, idące z duchem czasu: „homofob” i „przeciwnik aborcji” (co samo w sobie jest dość kuriozalne: sprzeciw wobec zabijania miałby być symptomem groźnego radykalizmu). Kiedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta