Jak nas Niemcy suwerenności nauczyli
Odrzucając w imię demokracji traktat demokratyzujący Unię Europejską, prawicowi prawnicy i naukowcy walczą ze zmorami będącymi produktem ich imaginacji – pisze prawnik i publicysta
Skoro ten wyrok stwarza nam, Polakom, takie nadzwyczajne „przyzwolenie” dla ochrony naszej suwerenności, to warto mu się bliżej przyjrzeć. Duża część orzeczenia to ogólna interpretacja tego, czym jest UE w pojmowaniu niemieckiego sądu: że jest to związek państw suwerennych, że ma tylko te kompetencje, które jej owe państwa dobrowolnie nadały, a także że Unia nie jest wyposażona w tzw. Kompetenz-Kompetenz, czyli kompetencję do określania (a zatem rozszerzania) własnych kompetencji.
To wszystko jest doskonale znane nie tylko z wcześniejszych orzeczeń FTK, ale także z tego, co już na ten temat powiedział polski Trybunał Konstytucyjny. W orzeczeniu z 11 maja 2005 w sprawie traktatu akcesyjnego TK przypomniał, że UE funkcjonuje „na zasadzie i w obrębie kompetencji powierzonych przez państwa członkowskie”, podkreślił nadrzędność konstytucji nad wszelkim innym prawem na terenie Rzeczypospolitej, a także, że „proces integracji europejskiej związany z przekazywaniem kompetencji w niektórych sprawach organom wspólnotowym (unijnym) ma oparcie w samej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej”.
Rzekoma przełomowość orzeczenia niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego jest w istocie dość banalnym powtórzeniem oczywistości prawniczych
Podobnie jak teraz powiedział FTK, tak i polski Trybunał w 2005 roku oświadczył jednoznacznie: „Państwa członkowskie pozostają suwerennymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta