Krajobraz po bitwie w hali i w kupieckich sercach
Zagazują nas! Pozabijają! – takie okrzyki rozbrzmiewały wczoraj pod Pałacem Kultury i Nauki. Przez kilka godzin komornik usiłował eksmitować kupców z blaszaka KDT na pl. Defilad. Miasto miało prawo odzyskać halę. – Ale dlaczego nasłano na nas brutalnych ochroniarzy? – pytają rozgoryczeni kupcy.
Stawiamy tylko bierny opór – instruował przed godziną 8 swoich kupców prezes spółki Dariusz Połeć. Panie stanęły przed głównym wejściem, blokując drzwi. Wokół kupieckiej hali na pl. Defilad gromadziło się jednak coraz więcej ochroniarzy z agencji Zubrzycki, wynajętej przez komornika. Kwadrans po godz. 8 zaczęli pierwszy szturm na halę od strony parku Świętokrzyskiego.
– Gaz puścili, szyby wybijają! – krzyczeli rozpaczliwie kupcy, tworząc w drzwiach barykady. – Dlaczego policja nas nie broni? – pytali kupcy z hali, prosząc też o pomoc warszawiaków.
– Tam jest półtoraroczne dziecko! – rozpaczała kobieta.
Po chwili część poszkodowanych opuściła blaszak, m.in. zapłakana sześciolatka.
– Gazem dostała. Inne dzieci i kobiety też – relacjonował kupiec Mariusz Idzikowski.
Dlaczego dopuszczono do obecności dzieci? – Nikt nie spodziewał się takiego ataku. Było tylko kilkoro dzieci. Nocą przyszły tu całe rodziny, nie miały gdzie zostawić maluchów, ale one i osoby starsze zostały wyprowadzone po pierwszej akcji – tłumaczył rzecznik KDT Damian Grabiński.
Szturm za szturmem
Pierwszy szturm ochroniarzy nie powiódł się. Przed godz. 9 drugie wejście.
– Ludzie pomóżcie! Nie pozwólcie nam tu zginąć! – padały dramatyczne okrzyki.
Gdy do wewnątrz leciał gaz, kupcy zamknięci w hali bronili...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta