Przerzucanie wydatków nic nie daje
Rządowe zabiegi podejmowane w celu obniżenia deficytu budżetu państwa dzięki przesuwaniu wydatków na inne podmioty zaliczone do sektora finansów publicznych są bezprzedmiotowe – pisze profesor z Akademii Finansów
Sejm uchwalił w ubiegłym tygodniu nowelizację ustawy budżetowej na 2009 r. Nowelizacji domagała się opinia publiczna, dopatrując się w niej elementu walki z kryzysem. Całkowicie niesłusznie, bo nowelizacja oznaczająca dostosowanie budżetu do zaistniałej sytuacji gospodarczej znaczącego wpływu na dalszy rozwój tej sytuacji mieć nie może.
Można mieć też wątpliwości, czy była w ogóle potrzebna. Ustawa budżetowa to w istocie zestawienie nieprzekraczalnych limitów wydatków budżetowych oraz określenie nieprzekraczalnego limitu deficytu. Zapisy dotyczące dochodów to zgodnie z ustawą o finansach publicznych tylko niewiążąca prognoza. Jeśli idzie o zapisane w ustawie wydatki, to ustawa daje rządowi prawo blokowania wydatków w przypadku groźby przekroczenia limitu deficytu. Potrzebna jest tylko pozytywna opinia komisji sejmowej właściwej do spraw budżetu, a więc nie ma potrzeby nowelizowania ustawy budżetowej. Nowelizacja niezbędna jest tylko w celu zalegalizowania wyższego, niż przyjęto w ustawie, deficytu – tak było w latach 1987, 1991 – 1992 i 2001.
Istnieje znaczne prawdopodobieństwo, że pod koniec roku może nas czekać ponowna nowelizacja budżetu
Nowelizacje legalizujące zwiększenie deficytu dokonywane były z reguły w końcówce roku. Gdy nowelizacje dokonywane były wcześniej – we wrześniu 1991 r. i w lipcu 2001 r. – to okazywało się, że były...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta