Homo pacjent
Jeśli wszelkie nasze przypadłości mają chorobowy charakter, to człowiek zostaje zredukowany do roli pacjenta w wielkim szpitalu nowej cywilizacji
Dysleksja, dysortografia, dysgrafia, dyskalkulia to nowe, „uczone” nazwy naszych tradycyjnych, edukacyjnych udręk. To nie tylko jednak zmiana nazw. Postępuje za nią przeobrażenie podejścia do ludzkich problemów, a w ślad za tym do borykającego się z nimi człowieczego podmiotu. Pewnie zresztą to dopiero początek. Jeśli nasze kłopoty z mówieniem i pisaniem, ortografia i matematyka zostały zdiagnozowane jako osobne jednostki chorobowe, to należy oczekiwać, że wszelkie ludzkie trudności i wady zostaną zaklasyfikowane i trafią do medycznych leksykonów. Zamiast staroświeckiego przełamywania niedostatków poprzez wysiłek i pracę oczekiwać będziemy, że grono specjalistów postawi nam odpowiednią diagnozę, a następnie zastosuje właściwą kurację, czyli załatwi za nas nasze sprawy.
Mieści się to w cywilizacyjnej tendencji, która – wbrew realnej wiedzy naukowej coraz wyraźniej zakreślającej swoje limity – bezrefleksyjnie przyjmuje, że nauka jest odpowiedzią na wszelkie problemy. Stąd rojenia o pigułce nieśmiertelności czy zabiegach pozwalających się nam cieszyć wieczną młodością. Siłą rzeczy jednak owo naiwne wyobrażenie nauki, czego nie dostrzegają jego wyznawcy, urzeczowia człowieka, pozbawia go podmiotowości i godności. Jeśli bowiem od zabiegów i preparatów zależy ludzka pełnia i doskonałość, to – abstrahując od całej paradoksalności tej koncepcji – człowiek jest tylko mechanizmem,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta