Polska, Niemcy, realizm
Polemik z moim tekstem o polskiej polityce zagranicznej – nie będę się spierał z tymi, którzy nazwali go prowokacyjnym – ukazało się wiele.
Do tych opublikowanych na łamach „Rzeczpospolitej” doliczam teksty z Internetu, a także pokłosie dyskusji zorganizowanej przez „Frondę”. Nie sposób w jednym tekście odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości, zarzuty i kontrargumenty. Chciałbym jednak podkreślić kilka wątków tej rozmowy, które wydają mi się warte kontynuacji.
Pierwszym okazała się, o dziwo, kwestia, czy w ogóle warto się nad postawionymi przeze mnie kwestiami zastanawiać. Zdumiał mnie Jan Rokita, którego opinie zwykle sobie cenię, przedstawiając mnie jako histeryka i zarazem nie przecząc moim rozpoznaniom co do zachodzących w światowej geopolityce zmian. Rokita zgadza się więc ze mną, że USA nieuchronnie wycofują się z Europy, zwłaszcza Środkowej, NATO ulega erozji i traci racjonalność działania, a marzenie o europejskiej solidarności ustępuje recydywie „koncertu mocarstw”. Ale wszystko to, oznajmia, nie jest powodem do wyciągania histerycznych wniosków. Niestety, nie pisze, jakie wnioski są niehisteryczne. Wydaje się, że nie robić nic i wierzyć, że sprawy się jakoś ułożą. „Zdrada, panowie, ale stójmy cicho!”. Podobnie usypiający ton i brak konkretnej propozycji kierunku, w jakim powinniśmy zmierzać, znajduję w polemice Kazimierza Wóycickiego. Jest zasadniczo dobrze, Rosja nam nie zagraża, Niemcy tym bardziej, „wzmacniajmy naszą pozycję” w Unii, cokolwiek ma to znaczyć, i nie straszmy ludzi.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta