W mundurze legionisty
Rozmowa z Maciejem Rayzacherem, twórcą inscenizacji historycznych „Warszawa wita Komendanta”
Rz: Jest pan inicjatorem wspaniale odbieranych corocznych inscenizacji historycznych „Warszawa wita Komendanta”. Co jest źródłem tego pomysłu? Patriotyczne rodzinne tradycje?
Maciej Rayzacher: Można tak powiedzieć. Niepodległościowego bakcyla zaszczepiła mi moja matka, Zofia Jakubińska, primo voto Sokołowska, secundo voto Rayzacher. Mama miała przed wojną kontakt z tzw. sferami. Jej pierwszy mąż Sewer Sokołowski służył w Legionach, później pracował blisko marszałka Piłsudskiego, był dyrektorem gabinetu ministra Becka. Mama już jako uczennica brała udział w patriotycznych manifestacjach, później była łączniczką w wojnie polsko-bolszewickiej. Dzięki jej wspomnieniom wzrastałem w atmosferze kultu dla marszałka Piłsudskiego i podziwu dla całego dwudziestolecia, w którym Polska tak wspaniale rozkwitła.
Niezwykły dar opowiadania mamy uświadomił mi wiele zdarzeń pomijanych lub wypaczanych w peerelowskich podręcznikach do historii. Mój ojciec był – jak to się za komuny mówiło – fabrykantem. Odebrano mu wszystko, co stworzył własnymi rękami. Trudno się dziwić, że miał poglądy dalekie od narzucanych przez powojenną propagandę. Radykalną zmianę naszego statusu przeżyłem już i ja na własnej skórze. W końcu lat 70. zacząłem brać udział w różnych akcjach postrzeganych przez władze jako opozycyjne. Sympatyzowałem z Komitetem Obrony Robotników oraz Ruchem Obrony...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta