Cudów nie było
Nieudany debiut kadry Franciszka Smudy na fatalnym boisku
Nikt nie wie, dlaczego na debiut trenera tak wyczekiwanego przez kibiców wybrano nie tylko stadion, na którym otwarta jest tylko jedna trybuna, ale też taki, na którym nie da się grać ze względu na fatalne boisko. Oficjalnie to Rumuni się uparli, by grać w Warszawie.
Skutek był taki, że piłkarze buksowali jak samochody na śliskiej nawierzchni, spod ich nóg leciał piach, którym gospodarze wyrównali wyrwy w boisku.
Lider Obraniak
Franciszek Smuda przez fanów przywitany został ciepło zaraz po tym, gdy tradycyjnie zwyzywano PZPN. Trener odwrócił się do trybun, ukłonił się i pomachał. Była piąta minuta, a później zaczął się dialog. Kibice przypominali mu, że „tylko Smuda czyni cuda”, ale kiedy po pół godziny gra nie wyglądała tak, jak sobie życzyli, zaczęły się uszczypliwości.
Mecz rzeczywiście nie był ciekawy, ale i tak zdecydowanie najlepszy w wykonaniu Polaków od sierpnia, kiedy w Bydgoszczy wygrali z Grecją 2:0. Pierwszy raz od dawna reprezentacja miała lidera – nazywał się Ludovic Obraniak. Grał na środku boiska i według Smudy właśnie w tym miejscu będzie wykorzystywany do końca jego kadencji. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta