„Chłopczyk” i „Tłuścioch” objawiają niszczycielską moc
24 lipca 1945 roku w przerwie obrad konferencji poczdamskiej, amerykański prezydent Harry Truman „mimochodem” wspomniał Stalinowi, że USA „dysponują nową bronią o niezwykłej sile zniszczenia”. Pewien przewagi Truman zapamiętał, że nieporuszony sowiecki dyktator wyraził tylko uprzejme zadowolenie i nadzieję „na dobre jej użycie przeciw Japończykom”. Ale sowiecki wywiad już od 1942 roku śledził postępy Amerykanów, a zespół Igora Kurczatowa trzeci rok pracował nad sowieckim programem nuklearnym. „Przypadkowa” rozmowa w Poczdamie zapowiadała więc nie tylko atomowy cios wymierzony przez USA w Japonię, ale także nuklearny wyścig między wczorajszymi sojusznikami.
Andrzej Nieuważny - historyk z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku
Rankiem 6 sierpnia 1945 roku należąca do 509. Specjalnej Grupy Uderzeniowej Sił Powietrznych USA (USAAF)) superforteca Boeing B-29 z wymalowaną nazwą „Enola Gay” wystartowała z położonej na archipelagu Marianów wyspy Tinian. Dowodził płk Paul Tibbets,
który ochrzcił czterosilnikowego giganta (43 m rozpiętości skrzydeł!) pieszczotliwym określeniem własnej matki. Uwolniona na wysokości 9,5 km o godz. 8.15 czasu lokalnego czterotonowa uranowa bomba „Little Boy” (Chłopczyk) wybuchła po 43 sekundach nad liczącym 350 tys. mieszkańców portowym miastem Hiroszima, wyzwalając siłę 13,2 kilotony (13 200 ton trotylu) i rozpalając przez dwie sekundy świetlistą łunę. Wybuch i temperatura ok. 3 tys. stopni Celsjusza zniszczyły centrum miasta zabijając 80 tys. ludzi i raniąc dalsze 70 tys. Atomowy grzyb wznosił się na 12 km, a pożar ogarnął kolejne dzielnice. Na ocalałych mieszkańców Hiroszimy spadły z nieba dziwnie wielkie krople chłodnego i czarnego deszczu, który zapowiadał nieznaną dotychczas plagę – promieniowanie radioaktywne. Zabije ono jeszcze 100 tys. nieszczęśników.
Siła zniszczenia poraziła zmysły amerykańskich lotników. Po zwolnieniu bomby Tibbets zdał sobie sprawę, że „rozpętaliśmy piekło i podczas jej opadania manewrowałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta