Koss nie idzie do sądu
Tadeusz Koss, wiceprezes Warszawskiego Zrzeszenia Właścicieli Nieruchomości, porozumiał się wczoraj z władzami Śródmieścia. Dostanie odszkodowanie i nie skieruje sprawy do sądu. Na razie nie chce jednak zdradzić, ile pieniędzy dostanie. – To tajemnica – zastrzega.
Zadośćuczynienia w wysokości 30 tys. zł domagał się od ratusza za to, że latem ubiegłego roku miasto bezprawnie zajęło jego działkę na pl. Defilad obok hali KDT. – Przez dwa miesiące nie mogłem wejść na mój grunt. Miasto bez mojej wiedzy postawiło tam płot, a policja, która strzegła terenu obok hali, nie chciała mnie wpuścić – opowiada Koss.
Władze Śródmieścia zapowiadały wcześniej, że wypłacą mu odszkodowanie, ale dużo mniejsze – w wysokości 13 tys. zł. Koss nie chciał się na to zgodzić i zagroził, że wytoczy miastu proces. – Dogadaliśmy się, więc na razie tego nie zrobię – deklaruje.
Koss to pierwszy z przedwojennych właścicieli, który w 2008 r. odzyskał działkę przed PKiN.