Podróżnicy i domatorzy, czyli wojaże urzędników
Izrael, Ekwador, Korea Płd., Kanada i Stany Zjednoczone oraz prawie wszystkie kraje Europy – najczęściej Berlin i Bruksela. Tam stołeczni urzędnicy wyjeżdżali w delegacje w 2009 roku.
Dokąd, za ile i w jakim celu podróżowali za publiczne pieniądze stołeczni urzędnicy?
– Bo nie chodzi o to, by nie jeździli w ogóle, ale by te wyjazdy były pożyteczne dla Warszawy – tak oceniają rajcy.
W ubiegłym roku ratusz wydał na ten cel 670 tys. zł. To prawie 300 tys. zł mniej niż w 2008 – wtedy urzędnicy „wyjeździlli” ponad milion złotych. Dla porównania delegacje z 2007 r. pochłonęły 950 tys. zł, a z 2006 r. (kadencja komisarzy Mirosława Kochalskiego i Kazimierza Marcinkiewicza) – 995 tys. zł.
Spec od klimatu
Spośród najwyższych urzędników w 2009 r. najczęściej w delegacjach poza Polską bywał wiceprezydent Warszawy Jarosław Kochaniak. Jemu Hanna Gronkiewicz-Waltz powierzyła część obowiązków reprezentacyjnych. M.in. dlatego, że perfekcyjnie zna język angielski.
Kochaniak jeździł więc do Belgii, Holandii, Szwecji, Danii.
W Szwecji np. przyglądał się, jak funkcjonuje spalarnia odpadów komunalnych i jakie stosuje się tam techniki odzyskiwania energii. Efekt? – Część z tych rozwiązań można zastosować przy rozbudowie spalarni na Targówku – mówi Kochaniak. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta