Pułapka na Piesiewicza
Za szantażem senatora stali gwałciciel, alkoholik i złodziejka. – Wstydzę się – wyznaje Jan W.
Dziś ma być gotowy akt oskarżenia wobec ludzi, którzy zniszczyli karierę Krzysztofa Piesiewicza – senatora, scenarzysty i prawnika. W 2008 r. nagrali jego intymne spotkanie z kobietami, podczas którego wciągał biały proszek, a potem odsprzedawali mu kolejne taśmy. Choć senator zapłacił w sumie 600 tys. zł, filmiki i tak trafiły do prasy – opublikował je „Super Express”, a Piesiewiczem zainteresowała się prokuratura.
Kim są ci, którzy zdecydowali o nagraniu senatora i potem go szantażowali? Jakimi motywami się kierowali? Jak do tego doszło? „Rz” i Polsat News dotarły do szokujących dokumentów i zeznań świadków, opisujących kulisy szantażu polityka.
Z naszych ustaleń wynika, że prokuratura chce oskarżyć Zbigniewa S., Joannę D. i Halinę S., którzy byli już skazani za liczne przestępstwa – kradzieże, korupcję, napad z bronią w ręku, gwałt. Zawiadomi też urząd skarbowy, że zataili otrzymane od Piesiewicza pieniądze. Czwarty szantażysta Jan W. wystąpi przed sądem jako świadek.
Jan W., co lubił wódkę
40-letni Jan W. to były stołeczny biznesmen (dziś bankrut), który zasadniczą służbę wojskową zaliczał jako kierowca milicyjnej kantyny. Reporterzy „Rz” i Polsat News wysłuchali jego spowiedzi.
– Co mam wam powiedzieć, że żałuję tego, co zrobiłem?! – Jan W. nerwowo zaciąga się papierosem. – Tak, żałuję, i to bardzo, że zostałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta