Och, Karol!
Z Dżennetą Bogdanowicz, która w swojej Tatarskiej Jurcie w Kruszynianach nakarmiła księcia - rozmowa o smakach
Rz: Jak czuje się kobieta, która przyjęła w swoim domu następcę tronu?
Dżenneta Bogdanowicz: Emocje opadły, radość trwa. Przyjeżdżają przyjaciele, siedzimy przy herbacie, pytają, jak było.
Jak do tej wizyty doszło?
To długa historia. W listopadzie ub.r. roku dowiedziałam się, że na Podlasie ma przyjechać ktoś wyjątkowy.
W styczniu dostałam telefon, że pojawi się u mnie grupa osób biorąca udział w przygotowaniach wizyty. Przyjechali. Kiedy zobaczyłam przedstawicieli ambasady brytyjskiej i reprezentanta królewskiego dworu, pomyślałam, że może zdarzyć się coś bardzo wyjątkowego.
Co robili goście?
Dokładnie obejrzeli mój dom, pytali o kuchnię, próbowali tatarskich potraw. Obejrzeli też okolicę i pojechali. Wtedy na 90 procent byłam już pewna, że w Kruszynianach pojawi się książę Karol. I tak się stało.
Wiedząc, że będę miała księcia Karola w swoim domu, zaczęłam przygotowania do poczęstunku dzień wcześniej. Następnego dnia rano dowiedziałam się, że mam zarezerwować 30 miejsc, bo tyle...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta