A gdybyś, polityku, mówił językami
Czy kandydaci będą sobie wytykać nieznajomość języków obcych? To często broń obosieczna
– Będziecie robić prowokację, żeby sprawdzić jego francuski? – dopytywał się niespokojnie dziennikarza „Rz” asystent Radosława Sikorskiego Maciej Zegarski. Dzwoniliśmy po komentarz do informacji krążącej tuż przed końcem prawyborczego wyścigu po Warszawie.
Wieść głosiła bowiem, że Sikorski zaczął się pilnie uczyć francuskiego, bo zna biegle tylko jeden język (angielski), a wszyscy pracownicy MSZ muszą znać dwa. Tak mówią przepisy. Okazało się, że prawdopodobnie przeciwnicy Sikorskiego w PO próbowali „pomóc” mu w prawyborach plotką. Bo prawda jest taka, że wymóg znajomości dwóch języków obcych nie dotyczy samych ministrów.
– Władysław Bartoszewski znał tylko niemiecki i korzystał z tłumaczy angielskiego – mówi „Rz” jeden z dyplomatów.
Prawdą jest także, że Sikorski uczy się francuskiego. Ale nie od prawyborów w PO, tylko... od trzech lat. Nie zna tego języka biegle, w odróżnienia od angielskiego (studiował w Wielkiej Brytanii, pracował w USA). Dumny ze swojej angielszczyzny, sam chętnie wbijał podczas kampanii prawyborczej szpile Bronisławowi Komorowskiemu.
– Czasami prezydent będzie musiał uczestniczyć w unijnych szczytach. Czasami są to szczyty w trybie nieformalnym, wchodzi bez tłumacza i będzie musiał walczyć o polskie interesy, które czasami będą rzędu setek miliardów euro, i od obycia, od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta