Człowiek w Pałacu
Do majestatycznego Pałacu Lech Kaczyński przeprowadzał się z dwupokojowego mieszkania na warszawskim Powiślu. To jakby komuś zaproponowano, żeby przeniósł się do Muzeum Narodowego. Dla Kaczyńskiego to było wyzwanie dodatkowe - z trudem znosił celebrę, wolał kameralsną rozmowę od wielkiej imprezy.
– Bestia w ogrodzie! – takie hasło mieli prezydenccy urzędnicy, gdy z Pałacu wybiegał Tytus. Terrier szkocki był niewychowany, rzucał się na nogawki i kąsał kogo popadło. Nawet właściciela, czyli Lecha Kaczyńskiego. Ale pies nie miał się czego bać, cieszył się absolutną wolnością. Tytus był jednym z łączników między normalnym, dawnym życiem, które zmieniło się w sprawowanie urzędu.
– Kiedy jesteś prezydentem, to wiesz, że za dwa miesiące o godzinie powiedzmy 10.45 będziesz przez 45 minut rozmawiał z premierem państwa Y. I nie bardzo masz wyjście, żeby tego nie robić. Przywyknięcie do tego jest wyzwaniem – opisuje były minister w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego.
Adam Bielan wspomina, że trafiając na tak wysokie stanowisko, człowiek traci prawie całą prywatność i wolność:
– Kiedyś jechałem z Lechem Kaczyńskim po Krakowie w jednym aucie. I to był koszmar. Ruch zablokowany, wkurzeni kierowcy psioczą. Prezydent kazał wyłączyć syreny i jechać normalnie. Okazało się, że nie może kazać. Wydał dyspozycję szefowi swej ochrony, żeby dzwonił do dowódcy BOR w tej sprawie. Przyszła odpowiedź, że to nie jest ich kompetencja, tylko miejscowej policji, która organizuje przejazd. Prezydentowi opadły ręce.
Polityka za stołem
Kaczyński nie był faworytem w walce o prezydenturę. Niemal do samego finiszu przegrywał w sondażach z kandydatem Platformy Donaldem Tuskiem. Kilka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta