Kobieta musiała być pierwsza
Z Elżbietą Kruk rozmawia Małgorzata Subotić
Jak pani poznała Lecha Kaczyńskiego?
Elżbieta Kruk: Pracowałam w Kancelarii Prezydenta Wałęsy, w BBN dla Jacka Merkla. Poznałam Lecha Kaczyńskiego w momencie, gdy zastąpił Jacka. Był to dość nerwowy czas w BBN, bo zmiana szefa nastąpiła w sposób gwałtowny. Nasze pierwsze spotkanie z Lechem Kaczyńskim było więc oschłe i wcale nie zapowiadało długich lat współpracy i przyjaźni. Ale okazało się, że złe dobrego początki.
Pani towarzyszyła Lechowi Kaczyńskiemu w niemal wszystkich miejscach, w których później pracował.
Po BBN byłam jego asystentką w NIK, szefową jego gabinetu politycznego w Ministerstwie Sprawiedliwości, a w 2001 roku zostałam posłem PiS. Przez chwilę, nim został prezydentem Warszawy, Lech Kaczyński też był posłem.
Kiedy uświadomiła sobie pani, że to jest także przyjaźń, a nie tylko współpraca?
Już w BBN, dzisiaj tak to wspominam. Lech Kaczyński jest człowiekiem bardzo ciepłym, sympatycznym... Boże, był.
Wyznawaliśmy te same wartości. Szybko się okazało, że bardzo dobrze nam się współpracuje, coraz lepiej. I kiedy odeszliśmy z BBN, nie wiedziałam czy będę jeszcze kiedyś z nim pracować. Skontaktował się ze mną, kiedy został prezesem NIK, i ściągnął mnie tam.
Można powiedzieć, że to w NIK rzeczywiście narodziła się ta nasza przyjaźń. Marylkę Kaczyńską znałam już wcześniej, ale wtedy razem z Olkiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta