Mój Jan Józef
To nie myśmy wzięli do siebie Lipskiego, by nas legitymizował i rozszerzał front, lecz to on nas nauczył pewnego stylu myślenia – Jan Lityński polemizuje z Antonim Liberą
Moja pamięć na Twoją pamięć – list do Antoniego Libery
Drogi Antoni, z rosnącym smutkiem czytałem Twój tekst zamieszczony w „Plusie Minusie” (12.06). Ze smutkiem, bowiem miałem wrażenie, że tak odmienny mamy ogląd tamtych lat, jakbyśmy żyli w innych miejscach i w innym czasie. A przecież tamten czas był naszym wspólnym czasem, spotykaliśmy się często, dyskutowaliśmy, piliśmy wódkę, przyjaźniliśmy się. Nasze spotkania były dla mnie czymś ożywczym, dającym dystans do wszystkiego i wszystkich, łącznie z naszą opozycyjną działalnością. Oczywiście przyświecał nam duch Szpota, a często sam mistrz osobiście, który mnie uczył myślenia trzeźwego opartego na chłodnym umyśle, acz sam Szpot, o czym przekonywałem się w ważnych momentach, był zdolny do wzruszeń. Widziałem to jednak, gdy spotkaliśmy się w obozie internowanych czy też gdy odwiedzałem go podczas mojego ukrywania. Wcześniej razem skakaliśmy z radości w Grudniu '70, gdy przyszła wiadomość o odejściu Gnoma – Gomułki.
To ja poznałem ciebie z Januszem, co poczytuję sobie za wielką zasługę, Wasze bowiem spotkanie zaowocowało wieloma, niestety nie zawsze spisanymi, pomysłami i realizacjami oraz niezliczoną ilością rozmów. Nie muszę Ci mówić, jak się poczułem, gdy Szpot zadedykował mi („Litowi, żeby nie nudził się w ukryciu”) drugą część swojej epopei o Towarzyszu Szmaciaku.
Tak więc w trakcie czytania Twojego tekstu po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta