Napoczęcie Cooka
Przewrotność historii niekiedy poraża. James Cook był odkrywcą Pacyfiku, naukowcem, członkiem Akademii Królewskiej, znakomitym żeglarzem i utalentowanym pisarzem, którego relacja napisana po drugiej wyprawie „Podróże kapitana Cooka” weszła na stałe do kanonu literatury marynistycznej.
Tymczasem kolejne pokolenia widzą w nim jedynie okrutnika maltretującego podwładnych i bez litości zabijającego „dzikusów”. W związku z tym sprawiedliwą wydaje się kara boska, jaka go spotkała, gdyż „dzicy” nie dość, że go ukamienowali, to po śmierci zjedli.
W istocie było to tak. 14 lutego 1779 roku na Hawajach, gdy Cook usiłował uzyskać odszkodowanie od tubylców za zrabowaną łódź, jakiś marynarz wystrzelił do pirogi, a że kula dosięgła jednego z wodzów, Hawajczyków ogarnął gniew. „Cook wycofywał się powoli, zwrócony do nich twarzą – czytamy w „Wielkich żeglarzach” Georges’a Blonda (korzystałem z wydania drugiego Naszej Księgarni, Warszawa 1971). – Miał już wejść do łodzi, kiedy został trafiony kamieniem. Strzelił do napastnika śrutem, chcąc go nastraszyć, ale nie zabić. Istotnie Hawajczyk się nie przewrócił. Ale fakt, że nie został zabity, wywarł na tubylcach wręcz odwrotny skutek niż ten, jakiego się Cook spodziewał. Tym razem Cook wystrzelił kulą i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta