O jednym z miasteczek włoskiej prowincji w latach 30.
Dziś można oglądać „Amarcord” Felliniego we fragmentach na YouTube i nawet jeśli ktoś nie liznął łaciny ni włoskiego, znakomicie zrozumie serię zawartych tam epizodów.
– To portret pewnej społeczności, zamkniętej w sobie, jej śmiesznych aspiracji i pragnień – jak mówił sam Fellini. Osobisty ton pojawiał się w wielu jego filmach – w „Amarcordzie” twórca powraca wspomnieniami do młodości spędzonej za czasów Mussoliniego w Rimini. Wspomnienia z czasów dorastania układają się w obraz na poły gorzki i szyderczy, na poły czuły. Pokaz filmu w Iluzjonie w niedzielę i we wtorek o godz. 20.